Co ma wspólnego Zygmunt III Waza z Salwatorem?
Znany król
![]() |
Zygmunt III Waza |
Zygmunt III Waza należy do nielicznych polskich władców,
który budzi jakiekolwiek skojarzenia w naszym społeczeństwie. Znaczna część
osób natychmiast będzie potrafiła połączyć tę postać z rzekomym przeniesieniem
stolicy Polski z Krakowa do Warszawy. Ci bardziej zainteresowani historią
zaznaczą, że był też władcą Szwecji i wciągnął Rzeczpospolitą do walki z
północnym sąsiadem. Portale zajmujące się ciekawostkami historycznymi sprzedały
nam też wiedzę na temat jego zainteresowania alchemią i grą w piłkę. Co jednak
łączy jednego z najdłużej panujących polskich władców (1587-1632) z krakowską
dzielnicą Salwator i odbywającym się tam corocznie festynem o nazwie Emaus? Okazuje
się, że jego samego może nie łączy nazbyt wiele, ale pewne związki można dostrzec
i o tym będzie dzisiejszy wpis.
Król Zygmunt pochodził z już wówczas protestanckiej Szwecji,
lecz sam jako potomek katolickiej królewny polskiej, Katarzyny Jagiellonki,
został wychowany w konfesji rzymskiej. Niektórzy historycy twierdzą, że był
fanatycznym katolikiem, chociaż nowsze badania korygują te poglądy. Nie ulega
jednak wszelkiej wątpliwości, że w czasie swojego długiego panowania,
założyciel polskiej dynastii Wazów, pozostawał w sojuszu z europejskimi siłami
katolickimi (Habsburgami austriackimi oraz Państwem Papieskim). Tutaj
dochodzimy do głównego wątku w tym przydługim nieco wstępie. Otóż w 1596 roku w
Krakowie zjawił się legat papieski Henryk Gaetano, który chciał nakłonić
polskiego króla do udziału w sojuszu antytureckim. Wraz z nim do kraju nad
Wisłą przybył osobisty sekretarz Giovanni Paolo Mucante – autor dzienników, w
których zamieścił ciekawy opis Krakowa.
Należy przy tym zaznaczyć, że współcześni historycy czerpią
wiele informacji na temat obyczajów, czy życia codziennego właśnie z dzienników
i pamiętników, spisywanych przez obcokrajowców i podróżników. Jest to
oczywiście łatwe do wytłumaczenia – człowiek z innego kręgu kulturowego z
wielką dokładnością opisywał rzeczy dla niego nowe i niecodzienne, które dla
lokalnych nie stanowiły przedmiotu zainteresowania. Prosty przykład – dla obcokrajowca
pomniki Papieża w Polsce będą czymś niezwykłym i poruszającym, a my nad Wisłą
do tego widoku już przywykliśmy i nie przywiązujemy wielkiej wagi.
Cóż to ten Emaus?
Ów Giovanni Paolo Mucante dał w swoim opisie upust ogromnemu
zaskoczeniu spowodowanemu zadziwiającą (nawet jego, Włocha!) liczbą świątyń w
mieście pod Wawelem. Opisał także ciekawy zwyczaj odpustowy, który jak widać
kwitnął już w XVI wieku. Mowa oczywiście
o Emausie, którego obchody koncentrowały się wokół kościoła św. Salwatora na Zwierzyńcu
(stąd dzisiejsza nazwa dzielnicy). Określenie wiąże się z fragmentem Ewangelii
św. Łukasza (24, 13-35) czytanej niegdyś w kościołach właśnie w Poniedziałek
Wielkanocny. Opisano w nim wędrówkę Jezusa do miasteczka Emaus, w której
towarzyszyło mu dwóch niepodejrzewających go o bycie Mesjaszem uczniów.
![]() |
Obchody Emaus w początkach XX wieku |
Emaus kojarzymy też z charakterystycznym kiermaszem, na
którym dominują figurki gibających się Żydów. „Ha, antysemityzm już w dawnej
Polsce!” – rzeknie nie jeden prawilny tropiciel nietolerancji. Skąd jednak
wziął się zwyczaj tworzenia takich figurek? Pamiętajmy, że jeszcze do połowy XX
wieku w oracji wielkopiątkowej w kościołach modlono się „za wiarołomnych Żydów,
by Bóg i Pan nasz zdjął zasłonę z ich serc, by i oni poznali Pana naszego,
Jezusa Chrystusa”. Świadczy to o dawnym nieprzyjaznym stosunku społeczności
chrześcijańskiej do Żydów i przypomina o tym, że według legendy wysłannicy
żydowscy zaprzeczali zmartwychwstaniu Jezusa, zostało im więc tylko… kiwanie
się w tradycyjnym, mojżeszowym stylu. Krakowianie chętnie zaopatrywali się w
owe figurki, wierząc, że mają magiczne właściwości ochronne.
Co ciekawe, w pierwszą niedzielę po Wielkanocy odbywał się w
Krakowie także drugi Emaus – przy nieistniejących dzisiaj kościołach św.
Gertrudy i św. Sebastiana (jako wspomnienie po nich zostały nam dzisiaj w
Krakowie nazwy ulic w miejscach gdzie były zlokalizowane). Organizacja tego
festynu miała też podłoże w Ewangelii, tym razem św. Mateusza (28, 7), w której
autor zapraszał do spotkania ze Zbawicielem nad Jeziorem Genezaret w tydzień po
cudzie zmartwychwstania, a na pamiątkę tych słów, uliczne kiermasze odbywały
się w całej przedrozbiorowej Rzeczpospolitej. Wraz z jej końcem, również
zwyczaj festynów zaczął zanikać.
Coś jeszcze na temat Salwatora
![]() |
Wzgórze Św. Bronisławy z Kopcem Kościuszki |
Z dzielnicą Salwator, oprócz pradawnego (podobno stworzonego
w czasach gdy nad Małopolską zwierzchność sprawowali Czesi) kościoła pod
wezwaniem, od którego przyjęła swoją nazwę, związany jest też zespół klasztorny
sióstr Norbertanek. Pierwotny kościół powstał już w XII wieku, lecz został
zniszczony podczas najazdu tatarskiego (znowu wraca ten wątek, nawet nie
zdajemy sobie sprawy jak bardzo zmienił się Kraków po tym wydarzeniu!). W XIII
wieku pochowano w odbudowanym kościele pw. ŚŚ. Augustyna i Jana Chrzciciela
błogosławioną Bronisławę, ksieni (czyli przełożoną) zakonu. To ta sama
Bronisława, od której nazwę wzięło Wzgórze Bronisławy, na którym usypano Kopiec
Kościuszki (z kolei pod wzgórzem ma być wydrążony kiedyś-tam tunel, domykający
Trzecią Obwodnicę Krakowa).
![]() |
Klasztor Norbertanek na Salwatorze |
Konwent niszczyły pożary i działania wojenne. W 1587, po
wyborze na króla nieszczęsnego Zygmunta III, część szlachty poparła innego
kandydata do polskiego tronu – Maksymiliana Habsburga. Wojska austriackie
podeszły wtedy pod Kraków, a dowodzący obroną hetman i kanclerz (czyli premier
i minister obrony narodowej w jednym), Jan Zamoyski, nakazał spalić
przedmieścia miasta, aby ułatwić obronę (co było w tamtych czasach stałą
praktyką). Ucierpiał zatem znowu nasz klasztor. Odbudowany w stylu barokowym
kościół zniszczyli ponownie… no kto, jak myślicie? Oczywiście, że Szwedzi!
Podczas Potopu, a jak. Obecnego kształtu zespół klasztorny nabrał w XVIII wieku.
Warto też nadmienić, że dwukrotnie nawiedzał go Jan Paweł II (w 1979 i 2002 r. –
o czym skwapliwie informują umieszczone na murach klasztoru tablice).
Z dziedzińca klasztornego rusza też co roku w kierunku centrum
miasta pochód lajkonika (konika
![]() |
Pochód Lajkonika w okresie międzywojennym |
Jak widać, zachodnia dzielnica Krakowa, Salwator, skrywa w
sobie wiele ciekawych historii i tajemnic. Ja przybliżyłem w tym wpisie raptem
kilka, lecz zapewne nie raz będę wracał w te okolice, choćby po to, żeby
wyjaśnić niektóre charakterystyczne nazwy ulic. Tradycyjnie, na potrzeby tego
wpisu skorzystałem z dzieł nieocenionego Michała Rożka – „Symbolika i magia
Krakowa” oraz cytowana już wiele razy „Urbs celebrrima. Przewodnik po Krakowie”.
Ilustracji dostarczyła grafika Google.
To koniec tego bloga? Mam nadzieję, że projekt będzie kontynuowany, bo naprawdę ciekawy.
OdpowiedzUsuń